- Państwo Dobrzańscy? - zapytał lekarz z miną która nie ukazywała żadnych uczuc.
- Tak, to my. - odparli jednoczaśnie.
- Zapraszam do gabinetu, musimy poważnie porozmawiac.
W gabinecie :
- Pierwsze podstawowe pytanie: Kiedy państwo zauważyliście niepokojące objawy?
- Dziś rano.
- A wcześniej w szpitalu lekarze nic nie zauważyli?
- Nie.
- Z naszych badań wynika że dziewczynka jest chora na nie uleczalną chorobę płuc, ale wynika również to że urodziła się z tą wadą. Jeżeli Państwo się zgadzacie możemy już jutro wykonac operację.
- Oczywiście, że tak
- To prosze tu podpisac- lekarz wskazał na karcie miejsce na podpisy.
- Prosze się nie martwic, wszystko na pewno się uda.
- A jakie są szanse, że coś pójdzie nie tak?
- Zerowe. W naszym szpitalu wszystkie takie operacje które przeprowadziliśmy do tej pory się udały, więc nie nastawiajcie się na to państwo pesymistycznie, potraktujcie to jak zwykłą kontrolę lekarską i zalecałbym po operacji dłuższy wyjazd nad morze, niekoniecznie Polskie.
- Doktorze, to nawet dobrze się składa dłuższy urlop na Karaibach.
- No widzą Państwo, jedno z drugim się wiąże.
- Jacy tam Państwo, poprostu Ula i Marek.-
- No to w takim razie po prostu Jarek. - podali sobie ręce.
- Zrobię wszystko co w mojej mocy aby wasza córka odzyskała zdrowie.
- Jarku dziękujemy.
- Nie dziękujcie, w końcu robię to co kocham.
- A my właśnie za to dziękujemy. Dowidzenia.
- Do zobaczenia jutro. Jedźcie do domu, odpocznijcie.Siedząc tutaj i się męcząc na pewno nie pomożecie, a tylko zaszkodzicie swojemu zdrowiu. Pewnie myślicie : ŁATWO MU TAK MÓWIC, ale mówię wam prawdę. Oliwia jest w dobrych rękach i nie macie się o co martwic bo na 100% będzie zdrowa.
- Dobrze. Dowidzenia.
Marek i Ula pomimo tego, że woleli zostac z córką, zastosowali sie do poleceń Jarka. Udali sie do domu, oświeżyli a przede wszystkim wyspali.
Rano pomimo wielkiego zmęczenia wstali o 6.00. Ich sen trwał 3 godziny, gdyż nie mogli zasnąc. Można nawet powiedziec, że tu Ula złamała polecenie lekarskie, ponieważ całą noc, wtulona w Marka, płakała ze stresu. Jemu tez nie było wcale łatwo i miał także chęc sam się rozpłakac, ale chciał byc podporą dla żony. Dla niej z trudem się od tego powstrzymywał.
Wzięli kąpiel i udali się na ponowny " Dyżur" do szpitala.
Ula wychodząc z domu znów się rozpłakała.
- Kochanie nie płacz ! - uspakajał ją Marek.
- Jak ty wogóle możesz tak mówic ! - krzyczała Ula. - Nasza córka cierpi, a ty taki spokojny jesteś? Amóże ty nas wogóle nie kochasz?
- Uwierz, mi też jest trudno, ale staram się tego nie okazywac, staram się byc dla ciebie podporą, i jedyne czego bym nie chciał, to żebyśmy się teraz, w takim momencie, kłócili.
- Masz rację, przepraszam. Kłócąc się na pewno nikomu nie pomożemy.
- Ja też cię przepraszam.
Udali się do szpitala.
- Ulu, Marku - usłyszeli głos Jarka - Jesteście w porę, za godzinę wasza córka będzie miała operację. Jeśli chcecie to możecie ją odwiedzic.
- Jasne że chcemy.
Ula podeszła, pocałowała córkę w czoło. Marek wykonał ten sam gest i tym razem jednak się rozpłakał.
- Oliwio, Tatuś z Mamusią bardzo cię kochają. Teraz pójdziesz z wujkiem Jarkiem. Nie bój się on cię tylko zbada - mówił Marek do córki, która wyczuwając powagę całej sytuacji chciała rodziców pocieszyc i posłała im swój najsłodszy uśmiech.
- Ona chyba wyczuwa co się będzie działo i nie boi się niczego.
Wchodzi lekarz
- Jesteście gotowi? Musimy już zabrac Oliwię.- powiedział nie dając im czasu na odpowiedź.
Zabrał dziecko.
Ula mimowolnie wtuliła się w Marka i zaczęła głośno szlochac.
- Ciii, spokojnie - mówił - wszystko będzie dobrze.
" CZY OBY NA PEWNO?" - pytał się w myślac.
Operacja trwałą już bardzo długo. Gdy tylko Seba dowiedział się o chorobie dziewczynki, od razu z Viola przybył do szpitala.
Ula wypłakiwała się w ramiona Violi. A Marek żalił się Sebastianowi.
- Wszystko się uda - pocieszył go przyjaciel
- Stary, sam chciałbym w to wierzyc
- To zdanie powinno Brzmiec STARY SAM W TO WIERZE.
- No dobra, stary sam w to wierzę
- Teraz zdecydowanie lepiej.
Ulka i Violka :
- Ulka, kochana nie płacz-
- Postaram się
- Wiem, że ta sytuacja jest dla Ciebie trudna, ale bądź silna dla waszego dziecka, a już nie mówiąc o Marku
- Postaram się
- Starac to ty się możesz, lecz lepiej by było byc.
- Będę. - uśmiechnęła się lekko Ula
- i tak nastawiona mi się podobasz - skwitowałą Viola.
Z sali wyszedł lekarz:
- Doktorze co z nią?
- Będzie zdrowa? - posypały się pytania.
- Zapraszam do mojego gabinetu....
CO CHCE PRZEKAZAC IM LEKARZ? CZY ICH CÓRKA BĘDZIE ZDROWA? .... CIĄG DALSZY WKRÓTCE NASTĄPI....
Przepraszam, że tak długo nie dawałam oznak życia. Postaram się pisac częściej . Chociaż sama nie wierzę czasami w swoje obietnice, bo jak wiecie szkoła to częśc życia każdego z nas, a lekcje to jego druga połowa ;]. Ale mam nadzieję, że wy we mnie wierzycie i daci opinie i komentarze. Jak to mówią wiara czyni cuda. ;]
Pozdrawiam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.