Rano, gdy Ula z Anią sie obudziły, poszły zrobić śniadanie, po czym postanowiły sprawdzi czy ich mężczyźni już wstali, albo może inaczej czy wogóle poszli spać.
Kiedy weszły do pokoju omal nie udławiły sie ze śmiechu. Zastały Maćka i Marka w dość dwuznacznej sytuacji, a mianowicie obaj panowie spali, ale w dość dziwnych pozach. Maciek jedną rękę miał spuszczoną na ziemię, a drugą wtulał sie w Marka, zaś nogi Marka były mocno wplecione w ciało Maćka.
Obaj mężczyźni słysząc śmiech Uli i Ani poderwali sie z łóżkana równe nogi, niewiedząc co się dzieje.
- Z czego tak rżycie?- zapytał dość zdezorientowany Maciek.
- Z was - odparła Ania pomagając Uli która dusiła się ze śmiechu
- A to my jesteśmy tacy śmieszni- odparł Marek z miną chłpoca, któremu zabrano zabawkę
- Niee... hihihi.... nie, ale pozy w których spaliście tak-
- A to z tego sie śmiejecie- Powiedział Maciek. W jego głosie można było usłysze, że zrobiło mu się wstyd.
- No to co???? Przyznajecie się bez bicia, że wczoraj trochę przesadziliście z alkoholem ?????- Krzyknęła Ula
- Trochę to za mało powiedziane- wtrąciła jeszcze głośniej Ania.
- Tak, przyznajemy się, ale błagam was, ciszej - odpowiedział Marek, któremu krzyk dziewczyn wydawał sie 10 razy głośniejszy niż był w rzeczywistości, z Maciek na te słowa tylko skrzywił sie z bólu.
Później Ula, jak zawsze,w takiej sytuacji, wyratowała swojego przyszłego męża i najlepszego przyjaciela, częstując ich kefirem. Marek zbliżył się do Uli i udając, że niby chce odgarnąć włosy z czoła, skradł prawie niewidzialnego całusa, po czym dodał, iż jest jego aniołemi zaprezentował swoje dołeczki, które na Uledziałały natychmiastowo.
Jego narzeczona nie mogła sie powstrzymać od westchnięcia,
- Halo tu ziemia!!!!! Daleko odlecieliście????- pokrzykiwał Maciek tuż przed twarzami Uli i Marka, którzy nieco się zamarzyli na swój widok. - Co wam się stało????
- Nic, nic - wyrwała się z amoku Ula
- Te, nic!!! Wy zakochani jesteście a nie nic!-
- Aż tak bardzo to wida???- Nie wiesz - odparł z sarkazmem Maciek - Po za tym,że co pię minut się całujecie, a później przez najbliższe pół godziny nie można złapa z wami kontaktu, to aż tak to się w oczy nie rzuca, wiesz?????
- Oj Maciek, przestań się złościć. - powiedział Ania
- Co Maciek???? Jakie przestań? Mamy ręce pełne roboty, a ci tu - wskazał ruchem głowy na Ule i Marka - odlatują na dwie godziny w kraine marzeń na swój widok. Może jeszcze się pobierzecie
- Ale żeś powiedział, przecież mówiłam ci o naszym ślubie? A mało tego poprosiłam Ciebie i Anię na świedków, a tak wogóle to nie tylko was. Slub bedzie huczny to i swiadkow duzo , bedziecie ty iAnia, Jasiek i Kinga, Viola i Seba, Ela i Wadek, Iza i Pshemko i Ala z Wojtkiem
- Strosc nie radosc- powiedzia Maciek.
- Chyba raczej skleroza nie boli- powiedziaa Ula i wraz z Markiem i Ania zaczeli sie smiac
- No dobra, czas zbierac simy- zakomendowal po kilku minutach Marek. Kazdy udal sie do sypialni, zabrali swoje rzeczy i cala czworka, a raczej teraz piatka udali sie do pracy.
W pracy jak to zawsze w FD, bylo duze zamieszanie. Ich kolekcja FD Gusto miala tak duzy opyt, ze szwalnie nie nadazaly szyc, A Pshemko wedug swoich obyczaji, cigle strajkowal. a Ula starajac sie go uspokoic " wbijala mu tepe nozyczki w plecy" jak to kiedys ujal.
- Izabello, och Izabello, gdzie Izabella sie podziewaa?- lamentowa Pshemko
- Mistrzu, kazal mistrz szyc to musialam szyc.
- Musiala, musiala. Musi to na Rusi a w FD jak kto chce
- Ale mistrzu
- Niech osoba Izabella, nie uzywa slowa ale przy mojej osobie
- Ale - odezwa siek, chcac zrobic mu na zlosc
- Wojtek, synu ty sie tu nie odzywaj-
- Tak nie odzywaj siie odzywaj sie, ale jak ty masz kopoty to jak najbardziej, a nawet ratuj mnie - odwrocil sie na piecie, wyszedl i trzasnal drzwiami.
- No i sobie poszedl- powiedzial Pshemko.
- A poszed sobie, poszedl - dodala Iza - Jak nie umiesz byc dla niego dobrym ojcem to sobie poszedl, a potem pretensje s tylko do mnie- wybucha, lecz widzac wzrok Pshemko dodaa - Mistrzu Kochany
- Nie, Izabella ma racje ja po prostu nie umie go wychowac- zalkal
- ala- rozlegl sie krzyk krawcowe.
- Co sie dzieje?-
- Ja... ja chyba rodzic zaczynam al-
Pshemko natychmiast zaalarmowal Ule i Marka, we dwoje zawiezli ja do szpitala, a pozniej powiadomili meza. Po kilku godzinach wyczekiwania Iza urodzia pekna zdrowa creczka. Narzeczenie postanowili, ze odwiedza ja dopiero jutro, poniewaz chcieli dac nacieszyc sie swiezo upieczonym rodzica swoja kruszynka. Zmeczeni dniem, w domu wzieli krtka kapiel i szybko zasneli
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.