10 stycznia - Chrzest Oli.
O godzinie 9:00 rano rodzice i rodzice chrzestni dziewczynki zebrali się w domu rodzinnym Izy. Panował tam niesamowity chaos. Pshemko biegał po pokojach, i jak zawsze, byc może z przyzwyczajenia, zarządzał kto co ma robic.
Iza z Andrzejem mieli chwilę na przygotowanie sie. Oleńką zajmowali sie Marek i Ula.
W sypialni malutkiej:
Aleksandra zaczęła płakac. Najpierw podeszła do niej Ula i próbowała uspokoic co przyniosło odwrotny skutek, gdyż dziewczynka na jej widok zaczęla jeszcze głośniej płakac.
- Heh, kochanie, chyba nie za bardzo cię polubiła-
Teraz próbował Marek i o dziwo jemu się to udało. Wziął brzdąca na ręce i opowiadał co się znajduje w tym pomiesczeniu.
Ula próbując ją rozbawic, wzięła jej grzechotki. Tańczyła z nimi, robiąc przy tym różne dziwne miny. Dziecko wybuchłośmiechem, po czym wyciągnęło swoje malutkie rączki w stronę Uli.
Dziewczyna wzięła ją na ręce i zaczęła lekko podskakiwac.
- Widzisz, ma się to podejście do dzieci- zwróciła sie Ula do Marka.
- No dobra, wygrałaś.- powiedział.
Dał Uli buziakai pocałował Ole w czoło. Stali tak chwile bez ruchu.
- OO, jaki słodki widok- w drzwiach staął Iza- Powiem wam że wyglądacie słodko z moim dzieckiem, ale jeszcze lepiej bedziecie wyglądac ze swoim. A właśnie kiedy przyjdzie na świat wasza kruszynka????
- Na początku czerwca, przynajmniej taki termin porodu mam wyznaczony, ale nigdy nic nie wiadomo.
- Masz rację nigdy nic nie wiadomo . Ja byłam przekonana że Ola urodzi sie tydzień później, a tu taka niespodzianka.
- NO niespodzianka. Ale chyba bardzo miła.- wtrącił Marek.
- Tak i to bardzo miła, chyba najmilsza jaką mogłam dostac. No dobra gotowi?????
- Tak.
- No to pakujemy się do samochodu i jedziemy do kościoła, goście już czekają.
Po 30 minutach byli na miejscu. Ula nerwowo bujała sie z nogi na nogę
- Kochanie co sie dzieje?- zauważyła Marek - Źle się czujesz???
- Nie, absolutnie nie, ale trochę się denerwuję
- Czym???
- Sama nie wiem.
- NO to przestań się już denerwoac, ty moja nerwusko, to nie jest takie straszne zostac rodzicami chrzestnymi.
Msza trwała niecałą godzinę. Ola, ani razu nie zapłakała. Póżniej w domu IzyOlunią zajmował się Pshemko, który nikogo do niej nie dopuszczał. A rodzice i rodzice chrzestni mogli posiedziec w towarzystwie gości.
W trakcie zabawy Ula żle sie poczuła. Bolał ją brzuch. Natychmiast powiedziała o tym Markowi. Pojechali do szpitala.
Okazało się, że nie jest to groźne. Po prostu Ula za bardzo się zmeczyłą. Lekarze zatrzymali ją na noc na obserwacji, a później stwierdzili że przez całą ciążę musi wypoczywaci zakazali jej chodzic do pracy.
- Co ja będę robiła tyle czasu sama w domu???
- Wiedziałem że to powiesz. A tak wogóle to w domu nie będziesz robiłą nic sama.
- Tak. Jescze mi powiedz, że nie będę mogła sama iś do toalety,
- Jeśli to będzie konieczne...
- Wariat
- Nic dziwnego zwariowałem na Twoim punkcie, mam bzika albo Ulomanię
- heh, głodna jestem.
- Na co masz ochotę
- Czy ja wiem... Napewno ogórki i ... i... Wątróbka, a do tego.... hmmm..... może truskawki z bitą śmietaną.
- Kochanie zaczynasz mnie przerażac!!! A tak wogóle to od kiedy ty lubisz wątróbkę? Jeżeli dobrze pamiętam to kiedyś nie mogłaś na nią patrzec.
- Tak, wiem. A czy może słyszałeś, że kobieta w ciązy ma różne, przedziwne zachcianki, mój mądralo- powiedziała pieszczotliwie.
- Słyszałem, słyszałem.
- Idź lepiej robi to śniadanie, bo prędzej umrę z głodu niż się an nie doczekam.
- NIe narzekaj! już idę.
-KObiety w ciązy miewają chumory- mruknęła do siebie pod noesm.
- Wszystko słyszałem! - powiedział
- NO i co z tego???? Przecież to sama czysta prawda.
- Mam nadzieję że twoje nastroje nie będą się zmienia jak w kalejdoskopie.
W tym momencie Ula zerwała się złóżka i pedę pobiegła do toalety.
W toalecie rozległo się głośne " Błe", a Marek pomyślał sobie : " Ocho, zaczyna się. Stary musisz byc twardy, musisz to wytrzymac i byc podporą dla Uli. W końcu to ona z nas dwojga przeżywa te katusze."
- Kochanie, mógłbyś tu przyjśc???
- Tak już idę . Coś się staolo?????
- NIc po prostu zrobiło mi się nie dobrzei w głowie mi sie kręci, chciałam się położy, ale sama do sypialni nie dojdę.
- Lekarz uprzedzał że możesz miec mocne mdłości i nagłe zawroty gowy, a i prosili żebyśmy jutro o 10:00 stawili się na badaniu USG, dowiemy się jekiej płci będzie nasze dziecko.
- DFobrze.
Marekwziąl Ulę na ręce, zaniósł do sypialni.
Ula z apetytem zjadła Markowe śniadanie i szybo zasnęła.
Marek powiedział tylko:
- Słodkich snów- i ucałował ją w czoło
bardzo mi się podoba twój blog:)
OdpowiedzUsuńa dziękuję ;)
OdpowiedzUsuń