Powered By Blogger

Ula i Marek

Ula i Marek

czwartek, 24 grudnia 2009

Dalsze losy Uli 4

Minęło kilka dni. Nadeszły święta. Marek i Ula cieszyli się z tego, bo postanowili te święta spędzi tylko w swoim towarzystwie. Od samego rana w domu młodego Dobrzańskiego unosiły się wspaniałe zapachy.
Marek smacznie spał, Ula krzątała sie po kuchni Nagle z kuchni dał się usłyszeć łomot tłuczonych talerzy.Mężczyzna szybko zerwał się z łóżka i pobiegł szybko do swojej ukochanej.
- Co tu się dzieje? - zapytał przestraszony.
- Nic, tak mi się w głowie zakręciło i upuściłam talerze.-
- Dobrze, że nic ci się nie stało- powiedział z troską w głosie. A teraz moja panno siadaj i się z tąd nie ruszaj
- Ale Marek to trzeba posprząta...-
- Dobrze, ja się tym zajmę..-
-TY??? HAH...- Ula wybuchła śiechem
- Co w tym takiego śmiesznego?-
- Nic, ale kochanie czy ty mi chcesz powiedzie że zajmiesz sie całą wigililą...
-tak-
- Dobre, heh-
- Co cię tak śmieszy????-
- Ty, mój ukochany kucharzu, życzę powodzenia.
Oczywiście jak zawsze za nim Marek doszedł ze wszystkim do ładu połowa potraw przygotowanych przez Ulę nadawała się tylko i wyłącznie do wyrzucenia, a i talerzy pozostalo niewiele.
Po kilku godzinach pracy przy kuchni, Marek udał się do salonu sprawdzi jak czuje się jego ukochana. Gdy wszedł ona spała na kanapie.
Przyglądał jej się kilka minut i myślał : Jesteś szczęściarzem, masz taką wspaniałą kobietę u swojego boku...Czego by chcie więcej???? Chyba wszystko co najważniejsze już mam- odpowiedział sobie w myślach.
Postanowił jej nie budzi i posprzątał jeszcze trochę w kuchni, a później w ich sypialni.
Gdy nadszedł czas na kolację udał się do salonu zbudzi Ulkę. Lecz jej tam nie było. Szukał jej w każdym pokoju, tak się bał że cos jej się stało, usiadł na kanapie i ukrył twarz w swoich dłoniech
- Kochanie, co się stało????- usłyszał uspakajający głos.
- Gdzie byłaś, tak się o Ciebie bałem.
- Byłam tylko w toalecie, a ty już się tak nie bój, zobacz jestem tu, nic mi się nie stało.
- No dobrze, chodź zaczynamy kolację.
Wieczór minął w bardzo miłym nastroju. Romantyczna kolacja przy świecach, rozmowy na temat ich przeszłości. Ta noc była dla nich wyjątkowa, dowiedzieli się o sobie wszystkiego, teraz nie mieli nic przed sobą do ukrycia, tajemnice Uli były tajemnicami Marka, a tajemnice Marka były tajemnicami uli.
Tego wieczoru ustalili również datę ślubu. był to 4 czerwca, tuz po porodzie. Bawili sie przy tym wspaniale, śmiali sie do upadłego, nie mogli ustalć daty gdyż jedno chciało tą a drugie inną, w końcu Marek padł ze zmęczenia a zaraz za nim Ula.
Rano obudili sie wtuleni w siebie, zjedli śniadanie i postanowili ogarną trochę salon, gdyż spodziewali sie swoich rodziców i przyjaciół. Do drzwi zadzwonił dzwonek. Ula przekonana że to Ala, Józef i dzieciaki. Poszła otworzy. Lecz mocno się pomyliła, to nie byli oni.... Przed nią stał nie kto inny jak....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.