Powered By Blogger

Ula i Marek

Ula i Marek

czwartek, 31 grudnia 2009

Szczęśliwego Nowego Roku

Wszystkim moim czytelnikom życzę udanego Sylwestra i szczęśliwego Nowego Roku.... Niestety nowa notka ukaże się prawdopodobnie dopiero jutro.....

środa, 30 grudnia 2009

Dalsze losy Uli 8

Rano parę obudziły promienie słońca wpadające przez duże okno ich sypialni. Całą noc spali wtuleni w siebie. Nawet rano ciężko było im się rozstać chociażby na 5 minut.
Po wspólnej kąpieli i obfitym śniadaniu, które przygotowali razem nadszedł czas aby udać się do pracy.
Wsiedli do samochodu, ale z racji tego, że były ogromne korki mieli więcej czasu na swoje szczere rozmowy, czyli ich 100% prawdy.
- Powiedz mi Marek, dlaczego związałeś się z Pauliną skoro jej nie kochałeś?????
- Czy ja wiem..... Może inaczej gdy nie poznałem ciebie moje wyobrażenie o miłości było nieco inne.... Przez te siedem lat wmawiałem sobie, że kocham Paulinę.... A z drugiej strony rodzice cały czas namawiali mnie na ten związek... Ale nie zrozum mnie źle, to nie była ich wina... Namawiali mnie ze względu na moje szczęście... Które, jak zauważyłaś kilka lat temu było dość mocno naciągane, nieprawdziwe.... Za to teraz wiem, jak wygląda prawdziwe szczęście, ono jest przy Tobie..... Czasami nawet dziękuje Bogu, że los był taki a nie inny... Gdybym nie spotkał ciebie do tej pory bym nie wiedział co to jest prawdziwe szczęście... Pewnie stałbym się z przyzwyczajenia takim człowiekiem jak Paulina.... Zimnym, dla którego ważniejsze są dobre pozory niż własne szczęście... Ale skoro już rozmawiamy tak szczerze to ja też mam do Ciebie jedno pytanie.... Dlaczego jak sie rozstalismy to sie związałaś z tym lekarzem, Piotrem....?????
- Moją znajomość z Piotrem raczej trudno jest nazwać związkiem.... Tak naprawdę wtedy myślałam tylko o tobie.... Na początku chciałam sprawić ci przykrość, żebyś wiedział jak ja czułam się przez te wszystkie lata, kiedy ty na moich oczach obściskiwałeś się z Pauliną, a później sama nie wiem... Zacznijmy od tego że zrozumiałam że cię kocham, ale wiedziałam też że perfidnie oszukałam, wykorzystałam Piotra.... Było mi z tym naprawdę ciężko... Nieświadomie chciałam wrócić do ciebie, a świadomie wiedziałam, że po tym co mu zrobiłam nie mogę go od tak porzucić... Przez tą sytuację często w swoim gabinecie, gdy nikt nie widział płakałam, i tylko twój widok mnie pocieszał, dlatego poprosiłam cię abyś został moim asystentem..... Wtedy kiedy dowiedziałam się o twoim wypadku zrozumiałam że nie mogę oszukiwać jego i siebie... Że lepiej będzie jak powiem mu prawdę... A nie całe życie żyć w kłamstwach, a za 10 lat żałować że wtedy nie powiedziałam mu prawdy...
- No i cieszę się , że w końcu tą prawdę powiedziałaś... Mi i jemu... Teraz spokojnie we dwoje możemy stworzy kochającą się rodzinę... Wiesz, bardzo mi brakowało tych naszych szczerych rozmów, pamietam, że pierwsza taka rozmowa miała miejsce w naszym parku , siedzieliśmy na naszej ławeczce, karmiliśmy kaczki chyba...
- Tak, też to pamiętam doskonale i przyznam ci sie że mi też tych rozmów bardzo brakowało.... Jesteśmy już pod firmą księżniczko- po czym obiegł samochód i otworzył Uli drzwi niczym dżentelmen, podał jej rękę i zapytał się czy może prosić do tańca....
- Marek koniec tych wygłupów... Chyba nie chcesz żeby cała firma się dowiedziała że Marek Dobrzański zachowuje sie niczym głupek.
- Ula spokojnie tu nikogo nie ma.
- Jesteś pewien???? No to się odwróć...
Gdy wykonał obrót czekał go zaskakujący widok... A mianowicie ujrzał Violę która leżała na ławce i trzęsła się ze śmiechu..... 
- O Hejka!!!!!- odparła Viola nie wiedząc jak sie ma zachować na widok miny Marka.
- Co ty tu robisz????
- Oj, widzę pan prezes dziś w nienajlepszym chumorze...
- Viola przestań juzi obiecaj że nie powiesz nikomu o tym co tutaj wyprawiałaem,, 
-no coś ty ,, z kapustą się na głowy zamieniłeś albo z byka spadłeś????- puściła oczko do Uli która śmiała się do rozpuku- Daj spoój, ja ci tego nie zrobię, jestem przecież po twojej firmie..
Marek w myślach pomyślał sobie.. Chyba raczej po mojej stronie...
- Chodźmy już do firmy- powiedziała Ul
- Masz rację- poparli ją Viola i Marek.
Gdy doszli do windy:
- O Jeżuniu malutki wiedziałam, że czegoś zapomniała.. No tak przecież jak schodziłam na dół to pomidorki miałam kupić i wtedy was zobaczyła...
- No to idź po te pomidorki i szybko wracaj do pracy- Przerwał jej Marek..
Już mieli wchodzić do windy, gdy Ula ujrzała znaną twarz.
- Szymczyk!!!!!- krzyknęła- Co ty tak rzadko do nas wpadasz???? przyjdźci dziś do nas z Anią.
- A dziękujemy za zaproszenie. Na pewno z niego skorzystamy.
- OK. - odparł Marek- A tak wogóle to musimy się bliżej zapoznać skoro jesteś najlepszym przyjacielem mojej żony no to moim też jesteś. To zrobimy tak dziwczyny zajmą się takimi babskimi sprawami, np. malowanie paznokci...
- Hahaha_ wtrącila sie Ula
- A my_ dokończył Marek- skoczymy sobie na piwko a później jakiś meczyk obejrzymy, a i jeśli cos to możecie u nas nocowa.
- Ok. Dzięki .


                                                    ************
Marek od początku domyślał się że Viola coś z tymi pomidorkami knuje. I rzeczywiście tak było. Poszedł do swojego kumpla, i zobaczył jak ze śmiechu tarza się po podłodze.
- Stary co ci jest?????
- Nic... Viola mi powiedziała..- mówił dusząc sie śmiechem
- Aha tak, czyli tak ona te pomidorki kupuje... Dobra ja spadam...
***********


-W GABINECIE
- Viola dzięki że nikomu nie powiedziaaś- powiedział z sarkazmem Marek.
- Och nie ma za co, w końcu nie tak trudno zawiązać język kłodą.
- Viola to były ironiczne podziękowania.
Violce mina zrzedła lecz  zareagowała automatycznie.
- Gdzie on jest????? Zęby mu wydrapie??? Miał nic Tobie nie mówi....
- Viola spokojnie, o kogo ci chodzi?????
- No jak to o kogo... O tego zdrajcę Sebulka....
- Viola ja nie mam mu tego za złe, tobie też, to taki żart był....


Co prawda Viola nie zrozumiała o co chodziło Markowi, ale pomijając  ten fakt, znacznie się uspokoiła.


 ***********
W domu Ula  z nią zajmowały się babskimi sprawami, mówiąc po markowemu... Poplotkowałay trochę , pozwierzały sie sobie... Uli była potrzebna tak rozmowa, z przyjaciółką, z kobietą....
Marek również bawił się dobrze jak nigdy, niewiedział że z Maćka taki wporzo gość... I gdyby dalej słuchał swojego przyjaciela to byłby ciągle zazdrosny o Maćka, a przecież on był tylko jej przyjacielem, który bardzo wiele dla niej zrobił....


Ten wieczór minął bardzo spokonie, chłopaki oglądali maecz, a dziewczyny plotkował do północy a może i nawet jeszcze dłużej.....

poniedziałek, 28 grudnia 2009

Dalsze losy Uli 7

Rano:
- Marek, trzeba wstawać, dziś idziemy do pracy!!!!!
- Kochanie jeszcze minutka i mogłabyś mówić troche ciszej?????-
- Czyli jak????- Ula zaczęła mówi jeszcze głośniej- Tak?????
- Tak.
- NO to proszę- Ula zaczęła krzycze na całe gardło.
- Ulcia, ciszej, wiem że wczoraj z Sebą trochę przesadziliśmy... Ale ciszej ze względu an naszych gości...
- Oni już nie śpią... 5 min temu słyszałam jak Viola tak samo krzyczała do Sebastiana a on odpowiedział jej dokładnie tak samo jak ty mi...
- Heh, no to stary ma przechlapane
- NIe gorzej niż ty
- Ullla, nie obrażaj się teraz
- No nie wiem nie wiem .... może jak padnąjakieś przeprosiny....
- Takie?????- pocałował ją w polik
- Nie jestem przekonana.
- A może takie- pocałował ją w usta.
- No takie zdecydowanie wystarczą....
- Dobrze kochanie sprawdźmy co u Violi i Seby, zjedzmy śniadanie i jeźdmy do firmy
- ok. Ty idź ich obudź a ja wezmę prysznic...


Marek zapukał do drzwi:
- Proszę- Usłyszał głos Violetty i śmiech Seby w jednym momencie.
- Ooo, widzę że juz nie śpicie, gołąbeczki...
- Heh, bardzo śmieszne
- Dla mnie tak, przynajmniej teraz wiesz jak mnie to wkurzało, heheh
- Możecie się teraz nie kłócić?????
- Chodźcie na dół, zjemy śniadanie i jazda do roboty...
- A tobie co tak śpieszno do pracy???? Jeżeli dobrze pamiętam to tydzień temu było zupełnie odwrotnie...
- A nic takiego, mam taką niespodziankę dla Uli , ale mogęł ja ogłosi dopiero w firmie
- No dobra stary a powiesz nam o co chodzi????
- Nie ale dowiecie się w swoim czasie, Ula też nie wie i mam dwie gorące prośby: pierwsza, nie mówcie jej tego , bo może się zdenerwowa, druga, bardziej skierowana do Violi, ogłoście wszystkim pracownikom, żeby stawili sie o 17.00 w konferencyjnej, włącznie z rodzeństwem Febo, ta sprawa ich też trochę dotyczy
- O Jeżuniu malutki.... To jakaś poważniejsz sprawa...
- Tak Viola, ale niekomu nie zdradzaj celu tego spotkania.


********
W firmie Marek cały dzień chodził uśmiechnięty od ucha do ucha. Wszyscy zauważyli tą zmianę gdyż przed tem, gdy rozstał sie z Ulą rzadko kiedy był uśmiechnięty.Nikt nie podejrzewał że jego radość ma inne powody.
Marek nie mógł się doczekać kiedy wybije siedemnasta, gdyż wiedział, że jego ukochana będzie bardzo szczęśliwa. Tak samo zresztą Viola. Podekscytowana dziewczyna, co pięć minut zaglądała do jego gabinetu i pytała która godzina. Z jej tłumaczeń wynikło to, że zostawiła telefon i zegarek na szawce nocnej w pokoju gościnnym.


**********
Nadeszła siedemnasta: wszyscy zebrani w sali nerwowo szeptali, mMarek kręcił się przy stole, rodzeństwo Febo obdarzał go groźnymi spojrzeniami.
Czekali tylko na Ulę i Rodziców Marka.
Ula zjawiła sie jako pierwsz, była zdenerwowana tym, że nikt nie chciał powiedzie jej o co chodzi.
Zaraz po niej zjawili się Krzysztof i Helena.
- Witam państwa- odezwał sie donośnym głosem Krzysztof, a całe towarzystwo zamilkło.- Zebraliśmy się tu aby ogłosić bardzo ważną nowinę. Ja i moja żona ustaliliśmy, że czas pożegna się z firmą ze względu na stan mojego zdrowia. Ale to jeszcze nie koniec, ustaliliśmy również że ze względu na to swoje udziały przekażemy młodszemu pokoleniu rodziny Dobrzańskich, Markowi i Uli.
Wszyscy zaczeli wiwatowac, a rodzeństwo Febo było niezadowolone takim obrotem sprawy, gdyz oni będą mieli teraz tylko 30% udziałów firmy,  a ich przeciwnicy aż 70%.
- Krzysztofie- krzyknął Aleks- Czy ty wiesz co robisz?????
- tak , jestem pewny że to dobra decyzja.
- I co, zamierzasz odda im swoje udziały tylko dlatego, że to twoja rodzina i nie weźmiesz pod uwagę tego że to my będziemy lepiej zażądzać firmą.
- NIe, jestem przekonany, że to oni będą lepszymi prezesami firmy, zresztą Ula już raz ją uratowała i należy jej się taka nagroda.
- Dziękuję , tato.
-phfff, tato???? patrzcie ją chce go przekupi.
- Zamknij sie idiotko- krzyknęła Ula.
- Dzieci spokojnie- odparł Krzysztof.
- Masz rację, ale jeśli tu ma by spokojnie to bez nas, weżcie sobie i nasze udziały. ODCHODZIMY!!!!
- LEPIEJ DLA CAŁEJ FIRMY!!!!!!- odparł zgodny tłum.


*********
W  gabinecie:
- Kochanie, gdzie będzei teraz mój gabinet????
- Jakto gdzie????? Tu.
- Tu????
- Tak tu. to będzie nasz wspólny gabinet.
- Ok to bierzmy się do pracy.
Ula zrobiła wszystko co miała zrobić za to Marek wogóle nie tknął swojej pracy.
Ula to zauważyła.
- Skarbie co się dzieje?????
- Nic.
- No to bierz sie do pracy
- Ale jak ja mam pracowac jeżeli przy mnie siedzi taki anioł????
- O kim mówisz?????
- O tobie głuptasku.
Podszedł i pocłował ja.
- NO to jeżeli chcesz mi wspólny gabinet to musisz sięnauczy, a jeżeli nie to poszukam jakiegoś innego????
- Nie ula, jakoś sobie poradzę.


********
Ten dzień był cięzki dla obojga, tyle emocji naraz. Właściwie to sami nie dowierzali że nikt teraz nie będzie im przeszkadzał w zarządzaniu firmą.
Zjedli śniadanie, wzięli wspólną kąpiel.
Gdy leżeli w łóżku Uli do głowy przyszedł pewien pomysł.
- Kochanie, nie uważasz że teraz skoro Febo odeszli trzeba zmienić nazwę naszej firmy????
- tak własnie. To co proponujesz????
- Nie wiem, może Dobrzańscy Junior?????
- Swietna nazwa. Ała!!!!
- Kochanie co się stało????
- Nic , kopie.
-A to łobuż- Mamusię kopiesz????- zwrócił się do nienarodzonego dziecka.
- Albo łobuziara.
- Albo... Mogę dotknąć.??????
- Tak, jasne przecież to twój syn, albo córeczka więc sie nie pytaj.
- Faktycznie silny jest albo silna.
- Siłę ma po mamie, a modlęsię żeby był przystojny po tobie, jeżeli to będzie chłopak.
- A jeżeli dziewczynka, to żeby miała twoja urodę, byłą taka zabawna jak ty i miała wszystkie twoje cechy.
- Heh, takie połączenie, trochę mnie trochę ciebie, alespraw Boże, żeby nie miał charakteru po Marku.
- Aż taki zły jestem...????
- NIe, ale jeżeli jakaś kobieta ma przez niego cierpie tak jak kiedyś ja przez ciebie...
- Przepraszam kochanie, to już nigdy się nie powtórzy, i zrobie co w mojej mocy żeby moje dziecko nie wyrosło na drania, i żeby zawsze było szczęśliwe.
- Wiem, wiem. Od tamtego czasu bardzo się zmieniłeś...
- tak, a wszystko to twoja zasługa.
- NIe przeszadzaj
- Ale kiedy ja mam racjkę, bo gdyby nie ty to zniszczył bym sobie życie. Pewnie już dawno ożenił bym się z Pauliną i zdradzal ją na boku z taką Domi czy Mirabellą.
- Ja jestem pewna , że to też tqwoja zasługa i jestem też pewna że nam takiej krzywdy nie wyżądziszi że nas bezgranicznie kochasz, prawda????
- I rty się jeszcze pytasz????? Jasne ,że tak ta prawda jest najważniejsza w moim życiu.
- Kocham Cię- 
Ja ciebie też- zaczęli sie całowac.

 

niedziela, 27 grudnia 2009

Dalsze losy Uli 6

- Cześć córcia-
-Cześć tato. Dlaczego wczoraj nie wpadliście?????-
- A tak jakoś wyszło...Do Ali wpadła jakaś kuzynka no i museliśmy zosta.
- Aha, no my też mieliśmy wczoraj bardzo niespodziewaną wizytę. Ale ten gość poszedł tak szybko jak przyszedł....
- Kto to????
- Bartek.
- Dąbrowski????
- Tak. On.
- Już ja sobie z nim pogadam....
- Tato, nie musisz Marek już to zrobił. Przyłożył mu piścią w nos, raz ale pożądnie.
- Może to sobie pomamięta.
-Oby, tato.
- Córcia a ta wizyta wczorajsza jest aktualna dziś?????
- tak, jeśli chcecie to wpadajcie.
- Dobrze, to wpadniemy o 16.00
- Pa

*******  
-Marek będziemy mieli gosci.
- A kto to taki?????
- Ala z tatą i dzieciaki.
- Aha to dobrze sie składa bo ja zaprosiłem Viole i Sebę.
- Kochanie to może żeby był komplet to zrobimy taką firmową kolację.
ok.
-To ja zadzwonię jeszcze do Izy, żeby przyszła z mężem, Eli i Władka z Julkiem,
Pshemko, 
- A ja zaprosze swoich rodziców.
- Dobrz to bierzmy się do roboty jeżeli chcemy zdązć przed szesnastą.
- Ok. To zaczynamy od zakupów.

Po dwóch godzinach Marek, zmęczony wlecze się za Ulą z wielkimi torbami w ręku.
- Może już wracajmy.
- Misiu zachciało ci  się kolecji firmowej to teraz musisz sie poświęcić.
- O przepraszam mi sie zachciało, chyba tobie.
- No Dobrze mi, ale swojej ciężarnej żonie nie pomożesz????
- Pomogę.

*******
W domu wszystko pachniało potrawami przygotowanymi przez Ulę i Marka. Przy tym wspolnym gotowaniu świetnie sie bawili, niczym małe dzieci.
Ula nakryła do stołu i wyliczyła ża razem z nimi na tej kolacji będzie 20 osób.
O godzinie 16 rozległ się pierwszy dzwonek do drzwi...
Pierwszymi gośćmi była młodzierz, czyli Jasiek, Wojtek i Kinga.
- Jasiu, gdzie tata????- krzyknęła z kuchni Ula.
- Spokojnie siostra, nie marrtw sie tata wie gdzie mieszkasz.
- Haha, śmieszne- Ula rzuciła w niego bananem, który trzymała w ręce.
- Dzieki za banana, siostra-
-Jak dzieci, sam nigdy nie miałem rodzeństwa ale podejrzewam że im większa różnica wieku tym bardziej sie kłóca.
- Zebyś wiedział kochanie.- podeszła i pocałowała go.
- Uuuuuu_ zachuczała młodzierz.
- No co dorosłych nigdy nie widzieliście?????
- hehehehe.- wszyscy wybuchli śmiechem.
Potem zjawił sie Pshemko, i kolejno Iza z Andrzejem, Ela ze swoimi chłopakami, Ala z Józefem i Beatką,  Helena z Krzysztofem.
- Marek kogo jeszcze brakuje....?????- Ani i Maka.
- Już nie rozległ sie wesoły głos Maka zza drzwi.
- No kochana, niech ja wyściskam swoją najlepszą przyjaciółkę.
Ula patrząc na Marka
- Maciek, nie rób Markowi konkurencji.
- heh.
- Ula wszystkiego najlepszego i gratulacje- wyściskała ją Ania.
- A właśnie gratulacje... A jak się czujesz????
- Na razie dobrze.
- Na razie.

*******
Kolacja minęła w bardzo miłym nastroju. Wszyscy się rozeszli. Zostali tylko Viola i Seba, którzy mieli u nich nocować.
- No Ulka nareszcie możemy pogada jak te nastolatki...
- Ale Viola my nie jesteśmy...
- Ciiii... przy mężczyznach nie mówi się o wieku.
-Kochanie wszystko słyszałem- roześmiał sie Seba.
- Mógłbyś czasem poudawa ze nie slyszałeś. A tak nawiasem mówiąc to ja tez...
- Viola ty też????- Ula domyśliła sie co chciała powiedziec Viola.
- Gratulacje- Marek również dodał.
- Stary , no to czyli nie tylko ja tu będę ojcem.
- Heh, ale się złożyło a wiesz że my się dowiedzieliśmy tego samego dnia co wy.
- TY stary a kiedy poród.
- Ula ma wyznaczony na coś około 28 maja, a Viola?????
- Stary, nie zartuj tak samo.
- No to byc może że zostaniemy ojcami w jednym czasie.
- A Marek mam prośbę do Ciebie , a właściwi do was, do Ciebie i Uli , zostalibyście rodzicami chrzestnymi naszego dziecka?????
-Tak, jasne.
- A swoją córke nazwę Ula- odparła dumnie Viola- Na twoją cześć ,zresztą już ci kiedyś to obiecywałam.
A wy jak nazwiecie swoje dziecko?????
- Jeśli to będzie chłopiec to Alex, a jeśli dziewczyna toOliwia.
- Piękne imiona, dobrz pożno się zrobiło chodźmy spać.
- Dobranoc.
Pary posłusznie rozeszły się do sypialni. 

piątek, 25 grudnia 2009

Dalsze losy Uli 5

Przed nią stał niejaki Bartek Dąbrowski...
-Czego tu chcesz??-
- Uleńka, nie denerwuj się przyszedłem tylko po..
- Nie obchodzi mnie po co przyszedłeś... I wogóle skąd wiesz że ja tu mieskam?????-
- Uleńka..-
-Nie Uleńka tylko wynoś się!!!!-krzyknęła
- Co tam się dzieje?????- zapytał Marek, który usłyszał krzyki na korytarzu- Kochanie zobacz kto nas odwiedził- powiedziała Ula
- Wynoś się z tąd po co wogóle tu przyszedłeś????- Krzyknął na widok gościa
-Liczę do pięciu, jak jeszcze tu będziesz to ...-
- To co?????- przerwał mu Bartek.
Lecz za nim ten zdążył się obrocić zdenerwowany Marek przyłożył mu pięścią w nos.
- Jeszcze się policzymy!!!!- odgrażał się oszołomiony Bartek.- Zobaczycie!!!!!
Oni zamiast słuchać jego gróźb zatrzasnęli mu drzwi przed samym nosem.
Zdenerwowana Ula wtuliła sie w Marka i zaczęła szlochać.
-Już spokojnie, nie płacz, nic ci nie grozi-uspakajał ją Marek gładząc po włosach
- A jeśli on naprawdę tu wróci?????
- Tym się nie martw....
Zadzwonimy na policję... Wynajmiemy ochronę... Zrobie wszyszystko żebyś ty czuła się, była bezpieczna.-
Ula jeszcze przez jakiś czas szlochała a Marek cały czas ją uspokajał. Po 15 minutach usnęła w jego ramionach. Marek nie chciał jej budzić dlatego postanowił że dziś będą spali w salonie. Nie było mu łatwo gdyż nie mógł sie nawet ruszyć przygniatany ciężarem Uli, ale uzanł że ona jest warta takiego, a nawet jeszcze większego poświęceni.
Przez pół nocy wpatrywał sie w jej spokojną twarz. Wiedział, że dobrz zrobił odwołuac ślub z Pauliną. Wiedział, że dobrze zrobił i na pewno tego nie żałował...
Była taka piękna. Co jakiś czas przez sen wypowiadła jego imię z ogromnym uśmiechem na twarzy, takim samym jak u niego kiedy myślał o niej. Żałował tylko jednego, że ten dzień skończył sie tak szybko i że jutro trzeba iść do pracy. Ale z drugiej strony trochę mu tego brakowało, Brakowało mu najlepszego przyjaciela, tak samo Uli przyjaciółek, brakowało Violetty przez V i dwa t i jej przekręconych, acz śmiesznych powiedzonek, które u większości ludzi w firmie zostały zaakceptowane i bardzo często są używane. Ze wspomnień z firmy nie brakowało mu tylko jednego, dni które spedził z pustymi modelkami. Przyrzekł sobie też, że już nigdy Ula nie będzie przez niego płakać, że będzie najszczęśliwszą kobietą na świecie i że on zrobi wszystko by dać jej to szczęście.Po tak długich i poważnych rozmyślaniach w którymś momencie mMarka zmożył sen.
Obudził sie rano i przygotował śniadanie dla Uli....

czwartek, 24 grudnia 2009

Dalsze losy Uli 4

Minęło kilka dni. Nadeszły święta. Marek i Ula cieszyli się z tego, bo postanowili te święta spędzi tylko w swoim towarzystwie. Od samego rana w domu młodego Dobrzańskiego unosiły się wspaniałe zapachy.
Marek smacznie spał, Ula krzątała sie po kuchni Nagle z kuchni dał się usłyszeć łomot tłuczonych talerzy.Mężczyzna szybko zerwał się z łóżka i pobiegł szybko do swojej ukochanej.
- Co tu się dzieje? - zapytał przestraszony.
- Nic, tak mi się w głowie zakręciło i upuściłam talerze.-
- Dobrze, że nic ci się nie stało- powiedział z troską w głosie. A teraz moja panno siadaj i się z tąd nie ruszaj
- Ale Marek to trzeba posprząta...-
- Dobrze, ja się tym zajmę..-
-TY??? HAH...- Ula wybuchła śiechem
- Co w tym takiego śmiesznego?-
- Nic, ale kochanie czy ty mi chcesz powiedzie że zajmiesz sie całą wigililą...
-tak-
- Dobre, heh-
- Co cię tak śmieszy????-
- Ty, mój ukochany kucharzu, życzę powodzenia.
Oczywiście jak zawsze za nim Marek doszedł ze wszystkim do ładu połowa potraw przygotowanych przez Ulę nadawała się tylko i wyłącznie do wyrzucenia, a i talerzy pozostalo niewiele.
Po kilku godzinach pracy przy kuchni, Marek udał się do salonu sprawdzi jak czuje się jego ukochana. Gdy wszedł ona spała na kanapie.
Przyglądał jej się kilka minut i myślał : Jesteś szczęściarzem, masz taką wspaniałą kobietę u swojego boku...Czego by chcie więcej???? Chyba wszystko co najważniejsze już mam- odpowiedział sobie w myślach.
Postanowił jej nie budzi i posprzątał jeszcze trochę w kuchni, a później w ich sypialni.
Gdy nadszedł czas na kolację udał się do salonu zbudzi Ulkę. Lecz jej tam nie było. Szukał jej w każdym pokoju, tak się bał że cos jej się stało, usiadł na kanapie i ukrył twarz w swoich dłoniech
- Kochanie, co się stało????- usłyszał uspakajający głos.
- Gdzie byłaś, tak się o Ciebie bałem.
- Byłam tylko w toalecie, a ty już się tak nie bój, zobacz jestem tu, nic mi się nie stało.
- No dobrze, chodź zaczynamy kolację.
Wieczór minął w bardzo miłym nastroju. Romantyczna kolacja przy świecach, rozmowy na temat ich przeszłości. Ta noc była dla nich wyjątkowa, dowiedzieli się o sobie wszystkiego, teraz nie mieli nic przed sobą do ukrycia, tajemnice Uli były tajemnicami Marka, a tajemnice Marka były tajemnicami uli.
Tego wieczoru ustalili również datę ślubu. był to 4 czerwca, tuz po porodzie. Bawili sie przy tym wspaniale, śmiali sie do upadłego, nie mogli ustalć daty gdyż jedno chciało tą a drugie inną, w końcu Marek padł ze zmęczenia a zaraz za nim Ula.
Rano obudili sie wtuleni w siebie, zjedli śniadanie i postanowili ogarną trochę salon, gdyż spodziewali sie swoich rodziców i przyjaciół. Do drzwi zadzwonił dzwonek. Ula przekonana że to Ala, Józef i dzieciaki. Poszła otworzy. Lecz mocno się pomyliła, to nie byli oni.... Przed nią stał nie kto inny jak....

Życzenia

   Życzeń, które wam życzę na razie nie wyliczę więc podaję pierwsze z kraju by wam żyło sie jak w raju, by w Wigilię u rodzinki wszyscy mieli fajne minki, by przy stole chciał zagościć pakiet zdrowia i miłości i u wszystkich był tak mocny, by pozostał całoroczny.
Serdecznie pozdrawiam wszystkich czytelników!!!!!

środa, 23 grudnia 2009

Dalsze losy Uli 3

 Następnego dnia Ula wstała szczęśliwa jak nigdy.... Wiedziała,że ma przy sobie mężczyznę swojego życia, który kocha ją tak samo jak ona jego, a może nawet jeszcze bardziej.
 - Mmmm... Co tak ładnie pachnie????
- Zrobiłam śniadanie.-
- Dla mnie???? Kochanie, przecież wiesz że nie możesz się przemęczać 
- Tak wiem, ale tobie też przydał by się odpoczynek więc chociaż tak ci pomogłam-
- Apropo tego wypoczynku zażądzam dzień wolny od pracy.
- Ale...
- Nie ma żadnego ale, ja tu jestem szefem...
- Jeszcze zobaczymy kto jest szefem - wymamrotała sobie pod nosem
- Co ty tam mamroczesz????
- Nic, nic.
- W takim razie idę zadzwonić do Seby
*****

- Cześć stary....
- Cześć.
- Dziś z Ulką robimy sobie wolne, nie pojawimy sie w firmie....
- ok, ok.
- A byłbym zapomniał stary mam ważną nowinę...
-No to nie strasz ludzi tylko mów....
- Ulka jest w ciąży...
-CO?????
- To..... będę ojcem...
- No to gratuluje przekaż też Ulce...
- A ty już musiałeś się pochwali- słychać głos Uli.   
- Kochanie spokojnie to tylko Seba.
- A jak Seba się dowie no to i Viola, a jak i Viola to cała firma no i naszą tajemnicę szlag trafił..
- Stary muszę kończyć, pa
-Do jutra.

*******
Ula z Markiem siedzą przed telewizorem.
- Misiu myślałaś już kto będzie rodzicami chrzestnymi naszej kruszynki????
- A ciebie co naszło, mamy jeszcze dużo czasu
-Nic, ale pomyślałem że im wcześniej tym lepiej.
-No to może....
- Jasiek????
- I Kinga?????
- Czytasz mi w myślach.
- Ten problem mamy już rozwiązany. Idźmy spać bo jestem  strasznie wyczerpana.
-Ok. Chodź.
Ale za nim Ula zdążyła się podnieś Marek zwinnie wziął ją na ręce i zaniósł do sypialni...
Dziewczyna była tak zmęczona , że ze spokojem usnęła w ramionach ukochanego, gdzie, była pewna nikt jej nie skrzywdzi, bo on na to nie pozwoli, Tak go kochała..... 

Dalsze losy Uli 2

   Rano obudzili się  zmęczeni ale szczęśliwi... Ula cały czas miała przed oczami wspomnienia z wczorajszego dnia, kiedy to Marek jej się oświadczył... Wiedziała, że tylko z nim może spędzić resztę swojego życia.... Wiedziała też, czuła to w jego gestach, dotyku i pocałunkach, iż jego miłość jest szczera i prawdziwa.... Gdy tak rozmyślała o swoim życiu jakie by było baz niego, jej ukochany mężczyzna leżał i przypatrywał jej się od dłuższego czasu, myśląc jak wspaniałą kobietę pokochał... Ula nieświadoma tego, że Marek już nie śpi założyła na siebie jego koszulę, wszystko co było jego było było dla niej takie...... inne. 
- Kochanie dlaczego zakładasz na siebie moją koszulę?- wyrwał ją z zamyślenia ten wspaniały głos.
- Tak po prostu.... Zimno mi się zrobiło- skłamała, rumieniąc się.
- Aha... To może pani Dobrzańska przyjdzie do mnie i ja ją ugrzeję.
- Pani Dobrzańska...???
- Tak, przecież zostaniesz moją żoną, Panią Dobrzańską...-
- No tak tylko ciężko mi się przyzwyczaić do nowego nazwiska.... Ula... Urszula Dobrzańska... Jak to ładnie brzmi.
- I zdecydowanie pasuje do Ciebie moja piękności-
- Dziękuję bardzo, czas się zbierać do domu, do nas, do Ciebie-
- Dlaczego się poprawiłaś???  Do nas to bardzo trafne słowo....
- Ale przecież ja z tobą nie mieszkam...-
- Nie ma problemu, możesz wprowadzić się do mnie o każdej porze dnia i nocy .
-Kocham Cie.
-Ja Ciebie też.



  ****** 

Po bardzo miłym poranku nadszedł czas na rodzinny obiad. Ula stresował sie, co wyraźnie dostrzegł Marek.
- Ula co się dzieje???
-Boję się...
- Czego chyba nie moich rodziców-
- Nie, twoich rodziców nie ale ich reakcji...
- Na co????? Przecież zaakceptowali Cię na zaręczynach
-Marek nie o to chodzi... Nie wiem jak Ci to powiedzieć.... Wtedy w spa.... Marek ja jestem w ciąży...
- Co?????
- NIe denerwuj się...- Ja sie nie denerwuję.... JA jestem... jestem .... szczęśliwy...
- Naprawdę?????
- tak, a teraz najpiękniejsza kobieto na świecie i matko mojego dziecka chodź tu do mnie siadaj na kanapie i się nie przemęczaj....
- Wiedziałam, że tak będzie...-
- Maruda-
- Tak???? A kto mówił że jestem najpiękniejsza....
- no ja, ale jesteś też marudą.... Jesteś moją ukochaną, najpiękniejszą marudą....- podszedł do niej i pocałował ją  .

Kilka minut później rozległ sie dzwonek do drzwi.
- Marek, to chyba oni- krzyknęła Ula z salonu - Pójdę otworzyć.
- Nie, siedź, ja to zrobię.
- Czyli, że od tej pory nic nie bedę mogła sama zrobi
-Wygląda na to że tak
- Hahaha, bardzo śmieszne, dobra koniec żartów, jak juz musisz to idź im otworzyc, byle jak najszybciej bo nam tam zamarzną .

- Pani Urszulo, Ulo obiad był pyszny-
- Dziękuję, tato.
- Córciu coś ty dzisiaj słabo wyglądasz- powiedział józef
- No właśnie- poparły go Ala i Beatka..
Marek i Ula wstali.
- Chcielibyśmy wam coś ogłosić, tylko prosimy żeby na razie nie rozniosło sie to po firmie 
- Dobrze macie to jak w banku, ale o co chodzi????  
- Mamo, tato, Panie Józefie, Alu, i wy moi kochani Jaśku i Beatko- zwrócił się do nich marek
- Jestem w ciąży- dopełniła wypowiedź  Ula...
Wszyscy się ucieszyli, a najbardziej mała Beti  która skakała po pokoju i wołała będę ciocią będę ciocią.
- Ulcia, Marek obiecajcie mi że jak będziecie mieli córeczkę to nazwiecie ją  Oliwia, a jak synka to Alex..
- Dobrze Beatko, ładne imionka wymyśliłaś, przynajmniej o wybór imion nie będziemy się kłócić.
Zwrócił się do Uli.
Tego dnia, jak i powszedniego, radości nie było końca, a może nawet ta radoś była jeszcze większa.

Jestem tak szczęśliwa wychodzę za MARKA DOBRZAŃSKIEGO, a mało tego zostanę matką jego dziecka- brzmiały słowa w pamiętniku Dobrzańskiej ( Cieplak), które dla niej kilka lat temu były tak samo dalekie jak i nierealne... Gdyby Maciek 5 lat temu  powiedział jej że zostanie panią prezes, żoną M. Dobrzańskiego i matką jego dzieci nie uwierzyła by...

Dalsze losy Uli

Serial BrzydUla zakończył się na odcinku 235, i właśnie mój blog zaczyna się od niego......
        Pokaz trwał dalej.... Wszyscy się świetnie bawili, a najlepiej jedna para która nie mogła się ze sobą rozstać... Ula i Marek przetanczyli ze sobą całą noc, szepcąc sobie do ucha czułe słówka i obdarzając się słodkimi pocałunkami...
- Tak bardzo mi Cię brakowało...- szeptał Marek- Kocham Cię i chcę spędzić z Tobą resztę swojego życia...
- Mmmm... To zabrzmiało trochę jak oświadczyny- powiedziała Ula nieświadoma tego co Marek zrobi za chwilę.
       Jej ukochany przyklękną i co sił w gardle wykrzyczał : Urszulo Cieplak, Kocham Cię, chcę spędzi z Tobą resztę swojego życia... Czy wyjdziesz za mnie...???? 
- Marek, ja nie wiem co powiedzieć... - łkała ze szczęścia Ula- Kochanie, jasne że t ttak.....- nie mogła powstrzymać płaczu...
Zgromadzeni goście na chwilę zaniemówili, lecz zaraz wybuchłly gromkie brawa i posypały się gratulacje... 
pierwsi podeszli rodzice Marka
-Synu, jestem z Ciebie dumny, gratuluję- powiedział ojciec
- Tato, tak długo czekałem na te słowa- odpowiedział - Ja też- dodała mama Marka
- Pani Urszulo, również gratuluję i mam nadzieję, że utęperuje nam pani trochę naszego synka...
-Heh, jaka tam pani Ula jestem- No to w takim razie ja Jestem Helena, a to jest mój mąż Krzysztof, ale dla Ciebie po prostu mama i tata.
-Tak sie ciesze i zapraszam państwa do nas jutro na obiad-
-Z miłą chęcią poznamy bliżej naszą przyszłą synową, a na razie musimy sie pożeganać-
- Dowidzenia-
Nadszedł czas na rodzinę Uli
- Ulcia, gratuluję- powiedział szczęśliwy ojciec- Mam nadzieje,że wreszcie ułożysz sobie to życie- dodała Ala.
A Beti smutnym głosem powiedziała: Ula cieszę się, że jesteś szczęśliwa, ale mam nadzieję że mnie nie zostawisz...
- Beti skąd przyszedł ci taki pomysł do głowy... Nigdy jej nie zostawimy... Prawda Kochanie- zwróciła się do Marka
- Prawda- Marek wziął małą na ręce i powiedział że się nią zaopiekuje z Ulą
_ Siostr, znasz Beti. ona zawsze histeryzuje- Nieprawda - odgryzła sie Beti- Czy wy musicie sie kłuci w tak ważnym momencie dla waszej siostry? - No w sumie to i racja- odparł speszony Jasiek- Siostra, jeszcze raz wszystkiego najlepszego - Chociaż z takim facetem to i tak będzie najlepsze- Musimy iś widzimy się jutro u was na obiedzie- Pa tato-pa córcia
Para zmęczona wszystkimi gratulacjami udała sie do pobliskiego hotelu, aby nacieszy się sobą .
Jak sie podoba?????