Powered By Blogger

Ula i Marek

Ula i Marek

środa, 10 lutego 2010

Dalsze losy Uli 14

Ranek w szpitalu:
Marek smacznie spał na szpitalnym fotelu, a Oliwka w jego ramionach. Ula mogłaby przyglądac im się tak całymi dniami. Oliwka to cały tatuś, dołeczki Marka, piękny uśmiech. Poprostu to były jej dwa szczęścia, największe jakie mogły ją spotkac. Za nic by ich nie oddała nikomu. Dziewczynka miała po matce piękne kasztanowe włosy, a po ojcu całą reszta.Oby tylko nie miała markowego charakteru, pomyślała Ula. Już nie mogła się doczekac. Podeszłą do fotela i ucałowała Oliwię w czoło. A potem przyszłego męża. Dała mu całusa w usta.
-Mmmm.... Kochanie? Czym sobie na to zasłużyłem?
- Wszystkim: tym, że jesteś, tym, że dałeś mi naszą córkę, wszystkim czego nie jestem w stanie wymienic.
- Trochę dużo tych powodow
- Haah
- Mam pomysł, jutro możemy wyjśc do domu, ale dziś zabierzemy naszą kruszynkę na spacer. Jest taka ładna pogoda, a tak poza tym to teraz jest także jej park, nie sądzisz, że warto ją tam zaprowadzic.
- Dobry pomysł.
Marek pobiegł spytac lekarzy czy mogą isc. Otrzymał przyzwolenie.
Ula ubrała ciepło Oliwkę, gdyż wiosna to dośc zdradliwa pora roku. Sama również założyła cieplutki swetereki całą szczęśliwą rodziną udali się do parku " Dobrzańskich '' ( napisałam Dobrzanskich, bo jak wiadomo w moim opowiadaniu Ula wkrótce będzie panią Dobrzańską ).
- Jak tu pięknie- odezwał się Marek. Wziął Oliwkę na ręce aby zaprezentowac jej urodę całego parku.
- Zobacz Oliw, to tutaj twoi rodzice spotkali się pierwszy raz, to tutaj zrozumieli że są dla siebie przeznaczeni, to tutaj przeżywali swoje rozstania i powroty. A tam przy tej ławce , drugi raz się pocałowaliśmy. Pamiętam ten dzień jakby to było dzisiaj.
- Marek to była tamta ławka.- Ula wskazała na inną ławkę.
- Mniejsza z tym.
- A tak wogóle to skąd się wzięło Oliw?- przerwała mu Ula.
-W końcu musimy jakoś zdrobnic imie naszej małej pociechy.
- No dobrze, ale ja za rzadne skarby jej tak nie będę nazywac.
- Oliw, Oliw, Oliw- zaczął ją podpuszczac Marek
- Jak chcesz to możemy się założy że jej tak nie nazwę?- upierała się Ula
- A o co?????-
- Hmmm....pomyślmy jak wygram to codziennie będę dostawał buziaka. A jak przegram to przez cały tydzień będę ci robił śniadanie do łóżka.
-Ok. Stoi.
Po długim, bo aż 2 godzinnym spacerze wrócili do szpitala, gdyż spodziewali się odwiedzin przyjaciół z firmy i rodziców.
Ula weszła do sali położyła małą na łóżku, rozebrała ją, po czym sama położyła się obok niej. Gdy zobaczyłą tłumy które ją odwiedziły wybuchła niekontrolowanym śmiechem. W szpitalu zjawili się : Viola, Seba, Ania, Maciek, Ela, Władek, Julek, Pshemko, Wojtek, Iza, Ola, Andrzej, Helena, Krzysztof, Józef, Ala, Jasiek, Kinga, Beatka, Szymczykowa, a nawet wśród narodu znalazła się niejaka Dąbrowska.
Marek wszedł do sali i przeżył szok. Nie żeby nie wiedział że mają dużo przyjaciół, ale nie sądził, że jest ich aż tyle.
- Witam zebrane towarzystwo - Krzyknął Marek, uciszając rozmowy - Niektórym z was - tu spojrzał na przyjaciół z firmy - chciałbym przedstawic moją córkę. Powitajcieprosze brawami Oliwię Dobrzańską.
- Marek, zachowuj się jak normalny ojciec, a nie jak prezes firmy- skarciła go Ula. Towarzystwo zaśmiało się.
- O Jeżuniu mój maleńki. ona jest słodka jak żelek- zachwycała się Viola, która wśród zebranych zajmowała najwięcej miejsca, z powodu swojego stanu.
- Viola, chyba jak cukierek
- Żelek jest słodszy od cukierka- zgasiła go Viola.
Bawili się dobrze w swoim towarzystwie aż ponad 3 godziny. Gdy już wszyscy wyszli z sali, rodzina została sama
- Kochanie, nie mogę się już doczekac jutra!
- Ja tez. A mam jeszcze taką informacje oboje bierzemy trzymiesięczny urlop.
- A kto zajmie się firmą?
- O to sie nie martw już pomyślałem. Na ten czas wszystkie nasze prawa do firmy przekażemy Ali i Sebie.
- A oni sie zgodzili?
- Tak, rozmawiałem z nimi jak ich odprowadzałem.
- To wspaniale, jesteś kochany. A może z naszą córką pojedziemy na jakieś wakacje.
- Co masz na myśli?
- No nie wiem, może karaiby?
- Swietny pomyśł.
- Wspaniały
- Chodź teraz spa bo jutro czeka nas długi dzień
- No to chodź ale dziś w nocy to ty wstajesz do Oliwki bo ja chce się wyspac.
- Zgoda, dla was wszystko.
Ula położyła się na swoim łóżku, potem Marek ułożył wygodnie córkę w jej ramoinach. Ucałował obie i sam zasnął na fotelu obok łóżka.

poniedziałek, 8 lutego 2010

Dalsze Losy Uli 13

O godzinie 17:00 Marek był już w domu. postanowił wróci wcześniej i gdy tylko Ula wejdzie wyzna jej całą prawdę. Wiedział, że musi to zrobic, ale jedmocześnie bał się, że ona może go opuścic.
Godzina 17:30 - dziewczyna wchodzi do pokoju. Widok jaki zastała  w domu zaniepokoił ja nieco. Marek podparł swoja twarz dłońmi i płakał.
- Kochanie, co się stało????? - zapytała z czułością Ula
- nic, a raczej coś - odparł załamanym głosem - Muszę ci coś wyznac, ale obiecaj, że wysłuchasz mnie dokońca. I nie zdenerwujesz się. Ula pomyślała, że chce jej powiedzie, to co niechcący wypaplała jej Viola. Wiedziała, że Marek ją zdradził i oczywiście bolało ją to trochę, ale wiedziała też, że Marek ją kocha i zrobił to pod pływem alkoholu.
- Obiecuję, z ręką na sercu - powiedziała po czym położyła rękę na swoim sercu.
- Ula, kochanie, nie wiem jak ci to powiedziec, wtedy w klubie....
Dobra powiem prosto z mostu zdradziłem Cię. Nie jestem godzien takiej kobiety, zostaw mnie jek chcesz, ale wiedz że kocham cię bezgranicznie i nie wiem co zrobię jeśli mi Ciebie, Ula, zabraknie
- Marek też ci muszę coś powiedziec.  Muszę się przyznac, że wiem już to od dwóch dni. Viola wypaplała. Wybaczam ci, choc przyznaję że zraniło mnie to niesamowicie, ale nie tak mocno. aby zniszczyc moja miłośc do ciebie. Kocham cie!
- Ja Ciebie też, kocham cię za to jaka jesteś.
- Ała!!!!!- krzyknęła Ula.
- Co się dzieje????
-M...mm,,,arek, ja chyba zaczynam rodzic
- Jedziemy do szpitala!
Marek zniósł po schodach Ulę i zapakował jej najpotrzebniejsze rzeczy. Po 15 minutach byli już na miejscu.
Lekarze szybko zabrali dziewczynę na porodówkę, a Marek wbiegł za nimi na salę. Chciał byc przy Uli, chociaż zawsze osłabiał go widok krwi.
- Marek!- rozległ sie przeraźliwy krzyk Uli
- Jestem przy tobie.
- To Dobrze
Marek w między czasie powiadomił całą rodzinę.Przybyli wszyscy.
Po długich godzinach w sali rozległ sie płacz dziecka.
- To chyba już!- zawołał Józef, który niepokoił się o córkę.
- Chodźmy tam
- Józefie, spokojnie- odezwała się Helena- Jak będą nas potrzebowali to nas wezwą, a na razie pozostaje nam tylko czeka i nacieszyc się swoim szczęściem.



- Ma pan zdrową córeczkę- odezwała się pielęgniarka i podałą dziecko Uli.
- Jaka ona jest słodka-
- Marku, pójdź zawołac rodziców i dzieciaków

Wyszedł:
-Możecie wejśc
- No nareszcie - odezwała się Beataka.
- A ty się tak nie ciesz bo ciocią zostałaś- mówi Jasiek
- I co z tego???? To nie jest powód do radości???- odgryzła się Beti
- No jest, ale teraz to już lata będą płynęły ci tylko w górę, i nie będziesz już oczkiem w głowie Uli i Marka.
- Marek, nieprawda????- odezwała się z płaczem dziewczynka.
- Oczywiście że nie, kochamy Ciebie i Oliwkę tak samo. A z tobą Jasiek to ja jeszcze pogadam. no dobrze,Chodźcie bo Ula już nie może się doczekc.
Wszyscy weszli na salę.
- Jaka ona słodka- odezwała się Ala
- Jak wszyscy z rodu Cieplaków- dodał Józef - I Dobrzańskich oczywiście- poprawił się po chwili
- Mogę ją potrzymac???
- zapytała Beti.
- Oczywiście, chodź tu- powiedział Marek po czym położył malutką na rękach Beatki
- Tylko ostrożnie - odezwała się Helena
- Ciociu, nie bój się.
Czas płynął nieubłagalnie i niestety o 20:00 rodzina musiała opuścic sale.
Przed wyjściem Ula poprosiłą Jaśka i Kingę, żeby na chwilę zostali.
- Kinga trzymała w objęciach małą.
- Co chcieliście???- zapytał Jasiek.
- Mamy ważną sprawę, do was- powiedział Marek.
- Mówcie- odparła Kinga
- Chcielibyśmy, abyście wy zostali rodzicami chrzestnymi naszej Oliwki. Co wy na to?????
- Ula, no jasne. Ty się jescze pytasz- powiedziałą KInga
- A ty Jaśku????- wtrąciła Marek
- Ja także się zgadzam. Pierwszy raz zostałem wujkiem, więc czemu miałbym nie zostac także chrzestnym. Nawet nie wiecie jak sie cieszę.
- Nawet nie wiecie jak my się cieszymy- dodała Ula pokazując bratu język. - Cieszymy się, że mamy już naszą kruszynkę przy sobie. - A teraz już powinniście iśc, nie żebym was wyganiaął. Wpadnijcie jutro rano.
- ok.Na pewno zabierzemy Beti. Ona jest w siódmym niebie.
- Dobrze, a ubaw będzie niezły bo wpadną nasi przyjaciele z firmy, a i weżcie ze sobą Szymczyka i Anke
- Ok. Pa
- Pa, pa.
- Do zobaczenia  jutro.

wtorek, 2 lutego 2010

Dalsze losy Uli 12

Po wczorajszym dniu Ula była bardzo wyczerpana więc spała do 12:00. Marek, trochę zaniepokojony, ponieważ dziewczyna spałą już ponad 15 godzin, postanowił ją zbudzic
- Kochanie - wyszeptał i pocałował ją.
- Mmmm - przeciągnęła się Ula - Która godzine?
- Już 12:00- odpowiedział
- Co? Spóźniliśmy się do firmy - zerwała się Ula
- Spokojnie, ty się nie spóźniłaś bo nie idziesz do pracy, a ja dzwoniłem do Seby i powiedziałam, że dziś nie przyjdę.
- A no tak, To już tak mam z przyzwyczajenia.
- Apropos Seby , to powiedział,Ze wpadnie do nas dziś z Violą, bo mają do nas sprawę ważną na maxa.
- Ok.-
- Ciekawe co to za sprawa?-
- Ja sie domyślam- Znasz Violę tak niechcący jej się wymsnęło.
- Tak? To o co chodzi? -
- Dowiesz się od Seby. Zresztą nie jestem pewna czy chodzi im o to, o czym wiem ja.
- Trochę skomplikowana odpowiedź , ale ok, nie bedę cię już męczył- powiedział to Marek wbrew sobie, gdyż w środku zżerała go dzika ciekawośc


********

Godzina 17:00
Ula przygotowałą skromną kolacjędla 4 osób i przewidziała, że jeśli chodzi o tę wiadomosc, o której wiedziałą ona, to nie obejdzie się bez dwóch dodatkowych miejsc do spania..
- Hej, Stary!- zawołał uśmiechnięty Seba.
- Hej, cześc viola - dodał- A coś ty taki wesoły bracie?-
- A dowiesz sie zaraz-
- No to zapraszam do środka-
Seba i Viola sie rozgościlli , Ula zrobiła herbatę, a Marek przyniósł coś ostrzejszego dla siebie i Sevy.
- To zaczniemy mówi od początku- powiedziała Viola - Chcielibyśmy zaprosi was na nasz ślub,który odbędzie się w sierpniu, a druga sprawa to taka, że prosimy was abyście zostali naszymi duchniami.
- Druhnami, Viola - poprawił Seba-
-Gratulacje, jasne że zostaniemy -  A tak ogólnie to my już znamy płec naszego dziecka, byłam dziś na USG, to bedzie dziewczynka.
- A u nas będzie chłopiec, mam pomysł może byście wystąpili na śłubie z naszymi dziecmi, to by wyglądało słodko, my wychodzimy pierwsi, a za nami wy : Marek z małym Krystiankiem na rękach, a obok ty z Oliwką
-To świetny pomysł - odpowiedziała ochoczo Ula.
- A, jescze mam prośbę do Ciebie Ula. Podaj mi adres swojego taty, bo chcieliśmy zaprosi jego, Alę i Beti, no i dla Jaśka osobne zaproszenie, z osobą towrzyszącą, którą, mogę się założyc, będzie Kinga.
- Ok. Rysiow 4-
- Dzięki Ula, wpadniemy do nich może jutro, bo dziś się już na to nie zanosi- tu spojrzała na Sebę, który był w takim stanie że śmiał się z byle czego- Muszę zadzwonic do Pomiechówkaże nie wrócimy na noc.
- Widzisz Viola, ja to przewidziałami dlatego naszykowałam dla was miejsca w pokoju gościnnym.
- Kochana jesteś.
- I vice wersa - odparła Ula po czym obie sie zaśmiały, bowiem takie tekściki zniknęly już dawno ze słownika Violi. Dziewczyna przez tę parę miesięcy nabrała do siebie dystansui stała sie o wiele poważniejsza, acz kolwiek nie tak sztywna, żeby nie umie zartowac. ZOwszem dowcipkowałą sobie, ale z umiarem, którego wcześniej nie miała.
Ich mężczyźni przepadli gdzieś i stało się dobrze, gdyż dziewczyny nie mogły  wytrzyma tego ich dziwnego poczucia humoru po alkoholu.
- Widocznie przenieśli się ze swoją imprezą do garażu - zaśmiała się Ula.
Resztę nocy oglądały komedie romantyczne, zapadły w sen stosunkowo wcześnie, bo o 21:00.
W tym samym czasie:
Ula bardzo się myliła, gdyż impreza chłopaków, owszem przeniosłą się ale nie do garażu tylko do ich uluboonego klubu 69.
- Hej Mareczku! - odezwała sie jakaś dziewczyna, co było bardzo dziwne,gdyż on wogóle jej nie kojarzył. 
Akcja toczyła sie tak szybko, że zanim Marek spostrzegł leżał w łóżku z inną kobietą.
" Boże co ja zrobiłem, aby tylko Ula się nie dowiedziała"
Nagle otworzyły sie drzwi a w nich stał Sebastian.
- O, przepraszam _ odparł speszony widokiem który zastał- chyba pomyliłem pokoje- i wyszedł.
Stał za drzwiami i rozmyślał czy to mu się śniło. czy tam w łóżku leżał jego przyjaciel.

poniedziałek, 1 lutego 2010

Hejka

Witam wszystkich!!!!! Mam teraz trochę czasu więc biorę się ostro do roboty i obiecuję że codziennie będzie się pojawiać przynajmniej jedna notka.... Spełnie swoją obietnicę, ale raczej dopiero od jutra bo wątpięł że dzisiaj dam radę.... Ale jak juz powiedziałam nie obijam się, bo cały czas piszę nowe notki w swoim zeszycie i dlatego dziś nie dam rady bo chciałabym napisac z wyprzedzeniem na dłuższy czas bo jak wiecie po Feriach mogę mieć tego czasu mało....
                                    
 Pozdro