- Kochanie dlaczego zakładasz na siebie moją koszulę?- wyrwał ją z zamyślenia ten wspaniały głos.
- Tak po prostu.... Zimno mi się zrobiło- skłamała, rumieniąc się.
- Aha... To może pani Dobrzańska przyjdzie do mnie i ja ją ugrzeję.
- Pani Dobrzańska...???
- Tak, przecież zostaniesz moją żoną, Panią Dobrzańską...-
- No tak tylko ciężko mi się przyzwyczaić do nowego nazwiska.... Ula... Urszula Dobrzańska... Jak to ładnie brzmi.
- I zdecydowanie pasuje do Ciebie moja piękności-
- Dziękuję bardzo, czas się zbierać do domu, do nas, do Ciebie-
- Dlaczego się poprawiłaś??? Do nas to bardzo trafne słowo....
- Ale przecież ja z tobą nie mieszkam...-
- Nie ma problemu, możesz wprowadzić się do mnie o każdej porze dnia i nocy .
-Kocham Cie.
-Ja Ciebie też.
******
Po bardzo miłym poranku nadszedł czas na rodzinny obiad. Ula stresował sie, co wyraźnie dostrzegł Marek.
- Ula co się dzieje???
-Boję się...
- Czego chyba nie moich rodziców-
- Nie, twoich rodziców nie ale ich reakcji...
- Na co????? Przecież zaakceptowali Cię na zaręczynach
-Marek nie o to chodzi... Nie wiem jak Ci to powiedzieć.... Wtedy w spa.... Marek ja jestem w ciąży...
- Co?????
- NIe denerwuj się...- Ja sie nie denerwuję.... JA jestem... jestem .... szczęśliwy...
- Naprawdę?????
- tak, a teraz najpiękniejsza kobieto na świecie i matko mojego dziecka chodź tu do mnie siadaj na kanapie i się nie przemęczaj....
- Wiedziałam, że tak będzie...-
- Maruda-
- Tak???? A kto mówił że jestem najpiękniejsza....
- no ja, ale jesteś też marudą.... Jesteś moją ukochaną, najpiękniejszą marudą....- podszedł do niej i pocałował ją .
Kilka minut później rozległ sie dzwonek do drzwi.
- Marek, to chyba oni- krzyknęła Ula z salonu - Pójdę otworzyć.
- Nie, siedź, ja to zrobię.
- Czyli, że od tej pory nic nie bedę mogła sama zrobi
-Wygląda na to że tak
- Hahaha, bardzo śmieszne, dobra koniec żartów, jak juz musisz to idź im otworzyc, byle jak najszybciej bo nam tam zamarzną .
- Pani Urszulo, Ulo obiad był pyszny-
- Dziękuję, tato.
- Córciu coś ty dzisiaj słabo wyglądasz- powiedział józef
- No właśnie- poparły go Ala i Beatka..
Marek i Ula wstali.
- Chcielibyśmy wam coś ogłosić, tylko prosimy żeby na razie nie rozniosło sie to po firmie
- Dobrze macie to jak w banku, ale o co chodzi????
- Mamo, tato, Panie Józefie, Alu, i wy moi kochani Jaśku i Beatko- zwrócił się do nich marek
- Jestem w ciąży- dopełniła wypowiedź Ula...
Wszyscy się ucieszyli, a najbardziej mała Beti która skakała po pokoju i wołała będę ciocią będę ciocią.
- Ulcia, Marek obiecajcie mi że jak będziecie mieli córeczkę to nazwiecie ją Oliwia, a jak synka to Alex..
- Dobrze Beatko, ładne imionka wymyśliłaś, przynajmniej o wybór imion nie będziemy się kłócić.
Zwrócił się do Uli.
Tego dnia, jak i powszedniego, radości nie było końca, a może nawet ta radoś była jeszcze większa.
Jestem tak szczęśliwa wychodzę za MARKA DOBRZAŃSKIEGO, a mało tego zostanę matką jego dziecka- brzmiały słowa w pamiętniku Dobrzańskiej ( Cieplak), które dla niej kilka lat temu były tak samo dalekie jak i nierealne... Gdyby Maciek 5 lat temu powiedział jej że zostanie panią prezes, żoną M. Dobrzańskiego i matką jego dzieci nie uwierzyła by...
No super ! Black18 ~!
OdpowiedzUsuń